#namarginesie InkBook, Kindle, PocketBook i... Legimi. Subiektywnie o czytnikach.
- Madame Booklet
- 17 lis 2019
- 4 minut(y) czytania

Kiedyś myślałam, że różnice pomiędzy czytnikami są minimalne i czysto techniczne. Otóż nie.
Różnice pomiędzy markami czytników są ogromne, pomiędzy modelami danych marek co najwyżej znikome. I to jest bardzo ważne, by zastanowić się dwa razy przed zakupem czytnika jakiej jakości oczekujemy i zdać sobie sprawę, że nie zawsze najdroższa oraz najnowsza opcja na rynku jest tą najlepszą.
Dobrze też jest postawić kryteria wyboru, moim najważniejszym było to, aby korzystanie z aplikacji Legimi było łatwe i sprawne.
Czy jakikolwiek czytnik sprostał moim wymaganiom?
Do tej pory korzystałam z trzech czytników: Kindle Paperwhite 4 bez reklam, PocketBook Touch Lux 3 oraz InkBook Prime HD. Każdy miał w sobie coś, co mi się podobało i coś, co mnie drażniło, więc jak dla mnie żaden nie jest idealny. Ale! Kindle mogłabym uznać za najlepszy pod względem jakości i kwestii technicznych, po ten czytnik również najchętniej sięgają e-czytelnicy, mimo swojej ceny i wbudowanych reklam, gdy się tej ceny nie poniesie, aczkolwiek dla mnie ma inną, istotną wadę – ograniczenia w abonamencie Legimi, czyli możliwość pobrania 10 nowych ebooków miesięcznie.
Spośród 60 000 ebooków?
Ta liczba nie zachwyca.
Zdaję sobie sprawę, że to i tak istotny przełom. Pamiętam jak czekałam na dostęp do abonamentu Legimi na Kindle, trzymałam kciuki, żeby się udało i tak też się stało, ale z abonamentu korzystam wspólnie z narzeczonym i jakoś nie wydaje mi się, żeby ta liczba nam wystarczyła. Poza tym nadal sięgam po papierowe książki i gdyby nie dostęp do ogromnej wirtualnej biblioteczki Legimi w cenie jednej książki, nieczęsto sięgałabym po książki elektroniczne. Mówiąc wprost, gdyby nie Legimi raczej nie potrzebowałabym czytnika, więc zrezygnowałam z Kindle, na rzecz innego czytnika, by mieć pełen dostęp do szerokiej oferty Legimi. Natomiast, gdyby nie zależało mi na aplikacji, prawdopodobnie nadal czytałabym na Kindle.

Dwa lata temu skorzystałam z opcji abonamentu Legimi z czytnikiem za 1zł. Wybór padł na PocketBook Touch Lux 3. Dodam, że w złotej obudowie. Zwracam na to uwagę, bo ten czytnik wyróżnia się przede wszystkim designem: jest ultracienki, lekki i cieszy oko – barwą oraz kształtem obudowy. Niestety nie ma tak dobrej jakości wyświetlacza jak Kindle czy InkBook Prime HD, przez co tekst nie jest bardzo wyraźny, ale przez dwa lata czytało mi się z nim dobrze, choć zdarzało się, że z tym modelem bywało pod górkę.
Jeżeli chodzi o korzystanie z aplikacji Legimi, były to problemy z synchronizacją i pobieraniem książek. Pomocą na szczęście służyło Legimi i niekiedy pomagało przywracanie ustawień fabrycznych. Poza tymi dziwnymi niedomaganiami pod koniec gwarancji, która go nie ominęła, był stosunkowo sprawnym czytnikiem. Ma dotykowy ekran, do tego gumowe klawisze na dole obudowy co mojemu narzeczonemu nie do końca odpowiadało, a winą tego przyzwyczajenie do bocznych klawiszy w Kindle, do tego podświetlany ekran, choć skala dość irytująca, gdy się to podświetlenie wyłączyło kompletnie i ekran robił się niemal czarny.
Synchronizacja z Dropboxem była dla mnie dużym plusem, z którego chętnie korzystałam. Długa żywotność baterii, nawet do kilku tygodni, to kolejny plus i oczywiście to, że jest lekki, nawet z chroniącym etui. Do tego jego ultracienki kształt sprawiał, że mogłam zabrać go wszędzie, bo mieścił się wszędzie.
Koniec umowy z Legimi i jej przedłużenie na bardzo korzystnych warunkach, spowodowało chęć zmian, które dotyczyły nowego czytnika. Mimo, że marka InkBook nigdy mnie nie zachwycała, wybrałam jeden z ich modeli – InkBook Prime HD. Muszę jednak przyznać, że warto było zaryzykować, to moim zdaniem aktualnie najlepsza opcja dla osób, które cenią sobie jakość Kindle i nielimitowany dostęp do Legimi. Nie jest ani za duży, ani za mały, taki w sam raz do ręki. Dość lekki i nie tylko pod względem wyglądu przypomina mi Kindle, ale również poniekąd pod względem technicznym – ma ekran 300 ppi (tak jak Kindle Paperwhite 4), wysoką rozdzielczość HD, dzięki czemu tekst jest bardzo wyraźny, do tego regulowane podświetlenie, dotykowy ekran, ale też klawisze do zmiany stron, których działanie jest wyciszone, co jest dobrą informacją dla drażliwych. System oparty jest na Androidzie, więc aplikacja Legimi działa jak na telefonie, czyli wygodniej niż w PocketBook, gdzie książki pobierało się na półkę z telefonu i dopiero z tej półki na czytnik (o, ludu!). Aplikacja Legimi jeszcze prezentuje się w dawnej odsłonie, ale ponoć do końca roku ma pojawić się aktualizacja również na czytniki. Czekam z niecierpliwością, jednak boję się nieco spowolnienia w działaniu funkcji.
Bo InkBook Prime HD działa niby dobrze i dość płynnie, z tym, że niekiedy widzę komunikat typu: aplikacja Legimi przestała odpowiadać, po czym ponownie uruchamiam aplikację i wszystko działa. Inną kwestią jest żywotność baterii. W porównaniu do czytnika PocketBook, który ładowałam raz na kilka tygodni, ten wytrzymuje kilka dni, a czasami nawet dzień, jeśli czytam bez końca, co było dla mnie dużym zaskoczeniem. Do podróży już nie tak idealny, ale nadal uważam go za dobry czytnik i w gruncie rzeczy bardzo się z nim polubiłam. Co nie oznacza, że jest bez wad, ale są to te najmniej istotne i ja je akceptuję.
Jak widać wybór czytnika nie jest taką oczywistością. Moim zdaniem najpierw warto zastanowić się nad marką, a później dopiero nad modelem. Jeżeli potrzebujecie niezawodności i jakości czytania warto rozważyć zakup Kindle, jeżeli oryginalny design jest dla was równie ważny sięgnijcie po PocketBook, ale koniecznie HD, jeżeli zależy wam na wygodzie korzystania z Legimi to zdecydowanie polecam InkBook Prime HD.
Od dwóch miesięcy nie mam już czytników Kindle, ani PocketBook, nie było sensu trzymać aż trzech, więc wpadły w inne ręce, a funkcjonalność InkBook Prime HD na razie mi wystarcza.
Oby na długo.
Madame Booklet
Comments