top of page

„Reputacja” Marcin Kiszela


Trzeba pogratulować Marcinowi Kiszeli pomysłu na książkę, w szczególności nieoczywistej narracji, innego spojrzenia na historię Mileny Bilkiewicz, młodej gwiazdy, której blask porywał miliony, a która skrywała w sobie mrok.

Potworny mrok.

Jestem zaskoczona tym, jak trudno było mi się oderwać od historii, którą autor zbudował wokół relacji kilku osób, opowiadających o okolicznościach porwania Mileny, mężczyźnie, który chce napisać o tym książkę. Być może jest to i sam Marcin Kiszela, natomiast ów pisarz nie zdradza swojej obecności, nie komentuje, po prostu słucha i nagrywa to, co mają do powiedzenia świadkowie.

A my, czytelnicy, o tym czytamy.

Tylko nie do końca wiadomo, kto mówi prawdę.

Co więcej, autor pozostawia czytelnika z wieloma niedopowiedzeniami. Zmusza tym do własnego osądu – komu uwierzyć? To zależy wyłącznie od tego, kto czyta.

Chociaż nie będę ukrywać, że odniosłam wrażenie, iż w tej historii wszyscy kłamią.

 

W historiach, nawet zmyślonych, są emocje, których brakuje nagim faktom. Póki nie uruchomi się odpowiedniej narracji, nie ma żadnych szans na odniesienie sukcesu. I tyle.

 

Sam pomysł na opowiedzenie historii z perspektywy świadków, przypomina mi nieco książkę Nic o mnie nie wiecie Imrana Mahmooda, z tą różnicą, że w tamtej publikacji czytamy mowę końcową oskarżonego, u Kiszeli natomiast poznajemy okoliczności porwania młodej gwiazdy z perspektywy kilku osób. W obu książkach chodzi jednak o to, by czytelnik osądził ile w tym prawdy.

Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu może odpowiadać ten sposób na opowiedzenie historii, chociażby ze względu na minimalną ilość dialogów, ale mi nie brakowało ich w tej historii. Było to coś innego, co sprawiło, że wciągnęłam się tę dramatyczną opowieść bez problemu.

I tak, jest w tym dużo dramatu, Kiszela pokazuje obłudność show biznesu, ogłupienie mas i cenę, jaką przychodzi za to zapłacić tym, którzy go tworzą i tym, którzy się nim zachłystują.

I jak to bywa w show biznesie pojawiają się ostre słowa, ale Kiszela nie przesadza, wszystko jest tu wyważone, może czasami aż nadto, bo chwilami brakowało mi nieco emocji.

Fakt jest jednak taki, że Reputacja Marcina Kiszeli to kawał dobrej rozrywki. Przynajmniej dla mnie.

Madame Booklet

 

Reputacja

Marcin Kiszela

304 strony

 

Nie ma jeszcze tagów.
bottom of page